
Stowarzyszenie Praskie Patrz Sercem, którego prezesem jest Agnieszka Inez Zacharska, od dawna działa na rzecz ludzi w potrzebie. W momencie wybuchu wojny w Ukrainie, członkowie stowarzyszenia i wolontariusze jeszcze bardziej zaangażowali się w - po prostu - ratowanie żyć.
Robert Baden-Powell - brytyjski wojskowy, pisarz i twórca napisał kiedyś:
"Starajcie się zostawić ten świat choć trochę lepszym, niż go zastaliście".
O Stowarzyszeniu Praskim Patrz Sercem można powiedzieć wiele, a to i tak byłoby za mało. W kilku zdaniach nie da się opisać całej działalności wolontariuszy, specjalistów, darczyńców, instytucji i innych podmiotów, które angażują się w intensywną pomoc ludziom pokrzywdzonym przez los na różne sposoby. Nie ma znaczenia, czy osoba w potrzebie pochodzi z Polski, z Ukrainy czy jeszcze z innego miejsca na Ziemi - każdy zasługuje na wsparcie. Z takiego założenia wychodzi pomysłodawczyni Stowarzyszenia, funkcjonującego już cztery lata. Za tą inicjatywą stoi właśnie ta wyjątkowa osoba; Agnieszka Inez Zachar, która wymyśliła ideę i sprawiła, że nie pozostała ona wyłącznie pięknym pomysłem. W jej przypadku pomoc humanitarna to nie tylko pusty slogan. Idą za tym czyny. I to konkretne.
Skąd u Agnieszki tak ogromne pokłady dobroci i chęci niesienia pomocy? Jej prababcia wraz ze swoim mężem w czasie wojny uratowała rodzinę żydowską – małżeństwo ukrywało całą rodzinę we własnym domu, potem pomogli jej wyjechać do Francji. Tyle rodzinnej historii. Dekady później Aga zaczęła pomagać, ponieważ zna to uczucie, gdy desperacko potrzebuje się czyjejś pomocy. Robi to już od dziesięciu lat, czyli dłużej, niż istnieje Stowarzyszenie, którego mottem jest: "Warto pomagać, bo dobro powraca" i jak podkreśla, najważniejsze, że nie jest z tym sama. Jej wielkim wsparciem, a czasem całym mózgiem machiny pomocy jest jej druga połówka – Darek. To człowiek bez którego nie wyobraża sobie nie tylko życia prywatnie, ale też działań na rzecz innych ludzi. „Rozumiemy się bez słów. Kiedy pada hasło, że trzeba pomóc oboje zaczynamy „kombinować”, rozmawiać i działać”.
Gdy 24 lutego 2022 roku Rosja zaatakowała Ukrainę, cały świat się zatrzymał. Na moment; wszyscy w zdumieniu obserwowali tragedię, która działa się na oczach miliardów ludzi. W Stowarzyszeniu Praskim Patrz Sercem ruszył wówczas cały łańcuch zdarzeń. Jak podkreśla Agnieszka Inez Zachar, "jeśli komuś dzieje się krzywda, ja jestem od tego żeby pomóc". Tak to czuje – „to taka naturalna reakcja mojego organizmu” – śmieje się Aga.
Zaczęły się zbiórki ubrań, żywności i pozostałych niezbędnych rzeczy, tj. sprzęt medyczny. Potem organizowanie wyjazdów do ukraińskich miast, żeby przekazać ich mieszkańcom to, czego akurat było im trzeba. Od tamtej pory działania nie ustają. Dotychczas Stowarzyszenie udzieliło pomocy około 3-4 tysiącom uchodźców.
Niestety, to wszystko nie jest ani łatwe, ani kolorowe, chociaż niezwykle szlachetne. W grudniu 2022 r. stało się coś strasznego. Pojazd, którym transportowano paczki do Fastowa (i dalej w kierunku Donbasu), wpadł w ręce Rosjan. Jeden z wolontariuszy został brutalnie wyciągnięty z samochodu i zamordowany. Drugi wolontariusz, będący świadkiem zajścia, został natomiast postrzelony. Próbował uciekać, jednak mu się nie udało. Także zginął z rąk napastników. Obaj mężczyźni nie mieli w Polsce rodzin, ich ciała zostały w Ukrainie. Aga miała jechać z nimi, w ostatniej chwili zmieniła plany...
Agnieszka Inez Zachar wraz ze Stowarzyszeniem pomaga zarówno uchodźcom, jak i Polakom i Polkom w różnych sytuacjach życiowych. Chodzi między innymi o przeciwdziałanie przemocy domowej. Do Stowarzyszenia zgłaszają się ofiary przemocy seksualnej i fizycznej. Przychodzą zarówno kobiety, jak i mężczyźni; choć u mężczyzn ten "wstyd" przed przyznaniem się do bycia ofiarą jest nieco inny, bo może wynikać z innych zjawisk, tj. stereotypowe i krzywdzące przekonania o tym, że "facet to musi być facet" i ma "wziąć się w garść". Na szczęście jednak mężczyźni proszą o wsparcie i otrzymują je - jak kobiety; przy konsultacjach z psychologami, wypełnianiu policyjnych procedur o popełnieniu przestępstwa itd.
Jesteśmy Stowarzyszeniem zwykłym, tzw. nierejestrowanym (zarejestrowany w urzędzie - przyp. aut.). Nie posiadamy osobowości prawnej, bo zakładałam je po to, by ktoś nie zarzucił, że działam jako osoba prywatna i że biorę coś dla siebie - zaznacza Agnieszka Inez Zachar.
Warto o tym wiedzieć, bo Stowarzyszenie spotkało się wielokrotnie z hejtem i oskarżeniami. Można to przyrównać do analogicznej sytuacji z Jurkiem Owsiakiem i WOŚP; tego typu głosy w przypadku Wielkiej Orkiestry Świątecznej Pomocy także się zdarzają. Skąd jednak bierze się ten hejt? Aga niechętnie wspomina, że osoby którym pomogła, przyłapywała na handlowaniu otrzymanymi darami... Nie da się tego miło skomentować.
Zarówno Agnieszka, jak i Stowarzyszenie Praskie Patrz Sercem, wielokrotnie otrzymywała nagrody za działalność społeczną. Część nagród przyznanych zostało przez Ilonę Adamską (prezes Europejskiego Klubu Kobiet Biznesu). Jest zauważana i doceniana, z czego niesamowicie się cieszy. To prawdziwy powód do radości. Aga zdecydowanie jest osobą, która nie tylko mogłaby, ale i przenosi te przysłowiowe góry. W pomaganiu nie ma dla niej półśrodków. Nie ma krótkiej rozmowy, jednorazowego podarowania komuś zużytej kurtki. To wieloetapowa i różnorodna pomoc, składająca się z wielu elementów i procesów, zależnie od potrzeb danej osoby, rodziny lub grupy ludzi. Jak to mówią... Nie każdy bohater, czy też bohaterka noszą peleryny.
Chcesz być na bieżąco z wieściami z naszego portalu? Obserwuj nas na Google News!
Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.
Komentarze opinie