
Trochę zaniepokojony doniesieniem naszego korespondenta z poprzedniego tygodnia KLIK postanowiłem sprawdzić naocznie jak wygląda na festynie. Na pierwszy rzut oka wszystko napawa optymizmem. Jest trochę stoisk z książkami i znacznie więcej z płytami analogowymi. Oczywiście są stoiska zarówno z napitkami jak i jedzeniem ale tu już zaczynają się schody. Jeśli nie zamawia się dania z lokalnej restauracji to można zjeść albo na stojąco lub jak ktoś chce wygodnie usiąść może to zrobić na krawężniku. Jednym słowem totalna porażka! A wystarczy postawić kilka stołów aby rozwiązać problem. Chciałem usiąść przy stoliku w ogródku jednej z knajp ale widok jaki tam zastałem ostatecznie mnie zniechęcił. Choć pomysł z dywanami, na których stoją stoliki i krzesła jest znakomity. Podobnie „dyżurni” stojący przed jedną z bram nie zachęcają do wejścia na podwórko gdzie mieści się jedna z kawiarenek. Zwróciłem się z pytaniami do jednego z panów, który z racji napisu na koszulce wyglądał mi na organizatora ale to co usłyszałem w odpowiedzi było na tyle mało cenzuralne, że nie wypada tego napisać. Reasumując: na festynie brakuje organizatora lub prawdziwego kierownika imprezy, który miałby na wszystko przysłowiowe oko. Impreza jest, bo jest ale specjalnie jechać na Ząbkowską raczej nie warto. Jak tak będzie wyglądać rewitalizacja dzielnicy to raczej czarno to widzę. Szkoda pieniędzy.
Chcesz być na bieżąco z wieściami z naszego portalu? Obserwuj nas na Google News!
Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.
Komentarze opinie