
Patrol Straży Miejskiej, który patrolował okolice bazarku przy ulicy Namysłowskiej, usłyszał jak ktoś gwałtownie dodaje gazu w samochodzie. Zaciekawieni funkcjonariusze postanowili bliżej przyjrzeć się tej sytuacji.
Strażnicy Miejscy patrolowali okolice bazarku przy ulicy Namysłowskiej na Pradze-Północ. W pewnym momencie usłyszeli głośny, charakterystyczny dźwięk dodawanego gazu w samochodzie. Pracująca w patrolu szkolnym strażniczka zauważyła w pobliskim mercedesie, że kierowca wykonuje gwałtowne ruchy rękami. Funkcjonariusze postanowili sprawdzić co się dzieje. Kiedy podeszli do wspomnianego samochodu, zauważyli w środku mężczyznę, a na tylnym siedzeniu siedział mały chłopiec. Samochód był zablokowany, a mężczyzna znajdujący się za kierownicą, nie reagował na polecenia funkcjonariuszy. Postanowili więc wybić szybę, a następnie wyłączyć silnik pojazdu.
Atak padaczki
Strażnik zaopiekował się dzieckiem i wezwał pogotowie, a strażniczka zaczęła udzielać pierwszej pomocy nieprzytomnemu kierowcy, u którego podejrzewała atak padaczkowy. Gdy na miejscu pojawiło się pogotowie oraz policja, mężczyźnie minął atak.
Chcesz być na bieżąco z wieściami z naszego portalu? Obserwuj nas na Google News!
Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.
Komentarze opinie