
Kilka lat temu zrobiłem zdjęcia na Warszawskiej Pradze, które pokazują ulice Ząbkowską i Brzeską i są moją, subiektywną wersją ulic i ludzi. Czy zdjęcia są smutne lub przygnębiające?
Kilka lat temu zrobiłem zdjęcia na Warszawskiej Pradze, które pokazują ulice Ząbkowską i Brzeską i są moją, subiektywną wersją ulic i ludzi. Czy zdjęcia są smutne lub przygnębiające? Mam wrażenie że tak - że patrząc na nie trudno uniknąć wrażenia ciężaru. Pojawiałem się i spacerowałem z aparatem przez kilka tygodni, tworząc więź z ludźmi i słuchając opowieści z ich życia. Z perspektywy czasu odgaduję, że część z nich służyła zrobieniu na mnie wrażenia ale nadal pamiętam że po powrocie do domu czułem ulgę.
Wybrałem akurat te dwie ulice z naiwnego powodu, szukałem potwierdzenia stereotypu. Założyłem z góry że wpadnę w kłopoty i starałem się tylko ograniczyć ich skalę. Zabrałem aparat analogowy, dwie klisze, 20PLN i przebrałem się. To jest historia o tym jak zrobiłem zdjęcia i co one przedstawiają. Imiona w historii zmieniłem.
Pierwszego dnia nie zrobiłem prawie żadnych zdjęć, tylko spacerowałem bardzo powoli z aparatem po ulicach i czekałem na problem. Wiedziałem że budynki są oczywiście stare i że w niektórych z nich zachowały się rzeźbione konstrukcje schodów - pytałem o to wszystkich starszych mieszkańców którzy siedzieli na ławkach przed budynkami. Po godzinie poznałem Andrzeja, który stał się moim przewodnikiem. Rozmawiałem z nim o tym że dzieci mają plac zabaw który mieszkańcy sami zrobili, gdy usłyszałem "Andrzej! Podobno jakiś facet łazi z aparatem!". I tak poznałem siostrę Andrzeja. Umówiliśmy się na następny dzień na spacer żeby poszukać ciekawych schodów. Andrzej zapewnił mnie że to bardzo dobrze że go poznałem bo teraz nic nie powinno mnie złego na Brzeskiej spotkać. Miałem tylko mówić każdemu "Andrzej mi pozwolił".
Następnego dnia poznałem rodziny z kilku podwórek. Potem mogłem już chodzić po ulicach nie zaczepiany przez nikogo.
Najlepsze zdjęcia zrobiłem po około tygodniu, gdy udało mi się włączyć w grupę mężczyzn, której Andrzej był częścią. Zawsze mogłem ich znaleźć w tym samym miejscu - pod drzewem na jednym z podwórek. Poprosili mnie żebym robiąc zdjęcia nie pokazywał ich twarzy. Dlaczego? Bo nie chcą.
Spędziliśmy pod tym drzewem w sumie kilka dni. Pierwsza scena była tak absurdalna, że nie zdążyłem podnieść aparatu. Na podwórko wpadła biegiem dwójka dobrze ubranych młodych ludzi. Nie pasowali do otoczenia wyglądem i nerwowym zachowaniem. Pobiegli dalej. Chwilę później wpadł na podwórko poszarpany chłopak, rozejrzał się i pobiegł dalej. Z grupy pod drzewem nikt nie zareagował - jakby to była codzienność. Poprosiłem o objaśnienie "co się właśnie stało". Pierwsza dwójka to pacjenci pobliskiego środka leczenia uzależnień, która właśnie skończyła zajęcia a goniący i poszarpany chłopak to diler, którego klienci oszukali i prawdopodobnie pobili. Zwróciłem uwagę na to że wszyscy z pogardą odnosili się do całej trójki. Opowiedzieli mi, że kiedyś handlarze i narkomani "rozpanoszyli się" po okolicy. Żeby ich nie dotykać wyrwali deski i inne części okolicznych elementów i tymi argumentami przekonali ich do pozostania w swojej pierwotnej okolicy. Kilka dni później gdy pojawiłem się w okolicy podbiegł do mnie jeden ze znajomych i ostrzegł że w bramie gdzie będę przechodził leży strzykawka z igłą - żebym uważał.
Kilka dni później cała ulica była wyraźnie stłumiona - chodziło o to że policja przeprowadziła tego dnia interwencję w wyniku której, kilka osób skończyło z siniakami. Podobno kiedyś gdy nie było kamer i komisariatu to było by to niesłychane wydarzenie - teraz podobno zdarza się czasami.
Pod koniec mojej znajomości usłyszałem że to dobrze że nie potraktowałem ich jak wycieczka. To znaczy że nie wpadłem z aparatem robiąc zdjęcia z ukrycia lub bez pytania. Wtedy czują się jak zwierzęta w ZOO - szczególnie że modne stały się wycieczki na Pragę dla turystów. Na ostatnim zdjęciu jest podwórko gdzie robiąc zdjęcie słyszałem kłótnie i płaczące ze strachu dziecko – nie chciałem już tam wracać. Na pewno można krytykować te obrazki za tendencyjność lub uwypuklanie zaniedbanej części dzielnicy. Ale to jest subiektywny zbiór fotografii pokazujący to co zwróciło moją uwagę. Celem nie było usprawiedliwianie lub wyjaśnianie i szukanie uzasadnień. Chciałem poznać i to miejsce właśnie od tej strony i jestem pewny, że inny autor znajdzie pozytywne lub optymistyczne obrazy kontrastujące z moimi.
Chcesz być na bieżąco z wieściami z naszego portalu? Obserwuj nas na Google News!
Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.
Komentarze opinie