
Praskie graffiti spotkamy w zasadzie na każdym kroku. Najgorzej jest w bramach i podwórkach, choć i na ulicach sytuacja wygląda tragicznie. Nie jest to tylko problem praski, ale dotyczy wszystkich dzielnic. Aby zostać domorosłym artystą, wystarczy tania farba, koniecznie w spreju a talent twórczy przychodzi wprost proporcjonalnie do wziętych uprzednio środków poprawiających samopoczucie i niestety mocno stępiających rozum. Efekty tej „twórczości” widzimy na ulicach. Usuwanie gryzmołów kosztuje znacznie więcej niż wspomniana powyżej puszka z farbą. Sytuacja nie ulegnie zmianie, dopóki będzie społeczne przyzwolenie na takie działania. Młodzież już od przedszkola powinna wiedzieć, że bazgranie po ścianach to obciach i wstyd. Przyłapany „twórca” j powinien też być suto nagradzany pracą społeczną przy zmywaniu bazgrołów i to nie tylko swoich, ale wszystkich przy danej ulicy. Niestety nic nie wskazuje na to, aby sytuacja uległa zmianie, a jeśli już to na gorsze.
CZYTAJ RÓWNIEŻ:
Zobacz także:
Zobacz także:
Zobacz także:
Chcesz być na bieżąco z wieściami z naszego portalu? Obserwuj nas na Google News!