Reklama

Dyrektor Warszawskiego ZOO Strzelał Do Kaczek

Jeżeli prawdą, jest to co mówi pani Barbara Zalewska przewodnicząca związku zawodowego warszawskiego ZOO, w wywiadzie, udzielonym reporterce TOK FM (https://www.youtube.com/watch?v=HKL-dEvRT-s), to mamy do czynienia z niewyobrażalnym skandalem.

Pani Barbara Zalewska ma wyższe wykształcenie i wieloletnie doświadczenie w ZOO. Uważa, że padła ofiarą mobbingu, za to że odważyła się upomnieć o los zwierząt przebywających w praskim ZOO.  Została „za karę” wysłana na trzy miesiące do kasy biletowej. Złożyła skargę do miasta, weszli mediatorzy, w międzyczasie jej stanowisko zostało zlikwidowane i nie miała dokąd wracać. Jak twierdzi, do „kanciapy biletowej” wysłana została po to, aby zmusić ją do odejścia z pracy.

Odwiedzający warszawskie ZOO mają do czynienia w czymś na kształt dekoracji teatralnych.  Na zewnątrz jest pięknie, skałki, roślinki, bambusy, inscenizacje (często sztuczne). Na zapleczu, tam gdzie nie sięga oko zwiedzającego, plastykowy świat stworzony dla gapiów pęka, jak bańska mydlana.

Przykładem mogą być niedźwiedzie polarne. Jakiś czas temu warszawskie zoo otrzymało dwa młode osobniki. Były w doskonałym stanie, a teraz mają nadżerki na wszystkich łapach z powodu złego podłoża. Do tego dochodzi jeszcze ich kondycja psychiczna. Już na pierwszy rzut oka widać, że niedźwiedzie są w złej w formie. Zwyczajnie nudzą się. To inteligentne zwierzęta, którym nie wystarcza tak mało miejsca i kilka zabawek. Zresztą z tego właśnie powodu wiele zwierząt w ZOO ma problemy psychiczne, a często ciężkie zaburzenia. Zwiedzający nieraz widzą jak chodzą tam i z powrotem bez celu, kręcą się w kółko, patrzą w dal bez wyrazu, cierpią. Przykładem, mogą być niedźwiadki na wybiegu od strony Al. Solidarności. To, że tego typu wybieg dla zwierząt istnieje w XXI wieku, jest kolejnym skandalem. Gdy widzi się zwierzaki bez celu kręcące się wokół własnej osi w jedną, albo druga stronę, to serce się po prostu kraje.

Głośno było o narodzinach żyrafy na początku czerwca.  Przedstawiano to jako ogromny sukces ZOO.  Niestety do publicznej wiadomości nie podano faktu, że zmarła ona po kilku tygodniach. Być może udałoby się ją uratować, gdyby zajmowała się nią jedna osoba, wówczas byłaby szansa, że mała żyrafa przyzwyczaiła by się do swojego opiekuna i chciała w ogóle przyjmować pokarm. W tym przypadku robiło to mnóstwo przypadkowych osób, pracowników z innych działów.

Inna historią, którą opowiada pani Barbara, jest ta o szympansie Miki, do którego wszyscy byli bardzo przywiązani. Była to miła, bardzo lubiąca ludzi małpa cyrkowa. Miki miał mieć w tym ZOO lepsze życie. Utopił się na oczach zwiedzających. Jak do tego doszło? Wyłącznie przez głupotę zarządu!  Szympansy przetransportowano z  tymczasowego do nowego budynku. Rzecz w tym, że zrobiono to nagle, nie pokazując wcześniej małpom ich nowego otoczenia, by mogły się przyzwyczaić. Zmiany były ogromne, ponieważ miały być po raz pierwsze otoczone płotem elektrycznym, którego nie znały (już pierwszego dnia poraziły się prądem i przerażone schowały się, nie chcąc wyjść przez kilka dni), a wokół nich znajdowała się głęboka woda. Pomimo protestów pracowników zajmujących się małpami, dyrektor wymusił szybkie wypuszczenie małpek przed publiczność. Miki wskoczył do fosy z wodą w której nie było, żadnych przyrządów, by małpka mogła się uczepić. Nie udało się go uratować. Koła ratunkowe i siatki zamontowano dopiero po tym tragicznym wydarzeniu. To wszystko to jednak zaledwie czubek góry lodowej.  Kierownictwo ZOO oszczędza dosłownie na wszystkim. Na jedzeniu dla zwierząt, wodzie mineralnej, na pensjach. Ta polityka cięcia kosztów sprawia, że np. pozostały już tylko trzy foki w ZOO, (a kiedyś warszawskie ZOO szczyciło się właśnie nimi) ponieważ jedzą tylko ryby i generują wysokie koszty. Pani Barbara opowiada, że dyrektor zoo ma stałą praktykę wykreślania różnych rzeczy z listy zakupów, i tak np. z siedmiu mango tygodniowo schodzi do dwóch czy trzech. Nie wiadomo wówczas komu je dać, małpie, czy jaszczurce. Młody hipopotam co jakiś czas jest na ścisłej diecie widać mu kość ogonową i kręgosłup. Żółwie miały awitaminozę ich skorupy zostawały w rękach. Szwankuje organizacja i logistyka, ponieważ kiedy trzeba np. zareklamować zepsute jedzenie, to nowe przychodzi dopiero następnego dnia i dane zwierzę już go tego dnia nie dostanie, bądź dostanie mniej. Nie ma planu awaryjnego, nie ma rezerwy, wszystko jest na styk. Cierpią na tym zwierzęta.

Inna historia dotyczy poprzedniego dyrektora ZOO, który był myśliwym. Któregoś dnia pracownicy ZOO zastali rano na wybiegu obok kaczego stawu mnóstwo krwi. Znaleźli część martwych i kilka poranionych kaczek. Były już dyrektor ZOO przyznał, że to on strzelał do tych bezbronnych zwierząt z dubeltówki (to nie były przecież dzikie kaczki, ale takie z podciętymi skrzydłami, nie mogły nawet odlecieć). Pozostał bezkarny pomimo że Warszawa (i tym bardziej ZOO!) nie jest miejscem do strzelania - jest to przestępstwo. Do dnia dzisiejszego nikt nie poniósł z tego tytułu konsekwencji.

Ta instytucja funkcjonuje patologicznie. Pracownicy ZOO złoszczą się, że nikogo to nie interesuje, że nikt tego nie opublikuje, nie mają komu tego zgłosić. Pani Barbara Zalewska spotkała się z redaktorką TOK FM, reprezentując związek zawodowy, ponieważ pracownicy chcą działać. Planują strajk lub pikietę! Do tej pory nie udało im się zainteresować dziennikarzy, a bardzo potrzebują uwagi mediów, by coś się w końcu zmieniło. Teraz pracują ponad siły. Są oddanymi pracownikami, zależy im na dobru zwierząt, którego nie są w stanie im zapewnić.

 

Ramzes Warszawski

 

Obserwuj nas na Obserwuje nas na Google NewsGoogle News

Chcesz być na bieżąco z wieściami z naszego portalu? Obserwuj nas na Google News!

Reklama

Komentarze opinie

  • Awatar użytkownika
    gość 2014-10-01 08:50:54

    jeżeli to prawda to co robi (czy raczej nie robi) w tej sprawie Zarząd miasta ? Czy ten dyrektor nie ma przełożonych ? Czy jest taką świętą krową ? Jeżeli tak to gratuluję polityki miasta Pani Prezydent. Ludzie bez sumienia, nadużywający stanowisk i "nie ludzcy" ujawniają swoje wynaturzenia w sytuacji słabej władzy nadzorczej i braku kontroli. A władza co - zajęta przygotowaniem do wyborów !!! Co do świętej krowy to moim zdaniem powinno się ją zamknąć w jednej z klatek a w sytuacji braku miejsca, z oszczędności odstrzelać

    odpowiedz
    • Zgłoś wpis

Podziel się swoją opinią

Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.


Reklama

Wideo iPragapolnoc.pl




Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Wróć do